Ewa została zmasakrowana. Policja zatrzymała jej partnera Andrzeja. “Bardzo nerwowy i agresywny”

Życie nie mogło przetrwać w tak zmasakrowanym ciele. Andrzej B. (54 lata), znany w okolicy ze swojej wielkiej siły, tak mocno pobił swoją partnerkę pałką, że dosłownie zmiażdżył jej całe ciało. Morderca nie mógł wybaczyć Ewie M. (+57 lat), że jakiś czas temu trafiła do więzienia, gdy wyszło na jaw, że ją molestował. Tym razem może tam zostać na zawsze.

W Niedziałowicach Drugich koło Chełma (woj. lubelskie) na pytanie o mieszkańców małego mieszkania zbudowanego pośrodku stodoły z lat 60. XX wieku ludzie kręcą głowami. „Współczuję jej, bo była dobrą kobietą. On był pracowity, silny, ale bardzo nerwowy i agresywny” – mówi sąsiad.

Zwłaszcza po wypiciu alkoholu, którego Andrzej B. nie szczędził. Podobno ludzie schodzili mu z drogi, gdy zjawiał się we wsi pijany. – Mogła go zostawić, uciec. Miała dom pod Krasnymstawem, syna… – mówią ludzie.

W pewnym sensie uciekła. Odeszła. Została pochowana na cmentarzu w małej wsi pod Krasnymstawem. Kilka lat temu przeprowadziła się do Niedziałowic Drugich, do Andrzeja. Kłócili się od samego początku. „Ona jest pyskata, on ma szybkie łapki” – mówi inna. Nie mogło się to dobrze skończyć.

Andrzej B. spędził rok w więzieniu, właśnie dlatego, że nie potrafił trzymać rąk przy sobie. Nigdy jej tego nie wybaczył. Tego feralnego dnia, gdy było jeszcze ciemno, pod dom Andrzeja B. przyjechała karetka pogotowia. „Taką ją znalazłem” – zapewnił olbrzym. B. ma prawie 2 metry wzrostu i waży grubo ponad 120 kg. Ewa M. została zmasakrowana, miała zmiażdżoną czaszkę, oprawca bił ją nawet, gdy leżała na brzuchu. Połamał jej żebra i łopatki. W chwili zatrzymania mężczyzna był pijany.

– Został oskarżony o zabójstwo. Będzie odpowiadał za recydywę, gdyż był już wcześniej karany za podobne przestępstwa – informuje nadinsp. Ewa Czyż z chełmskiej policji. Mężczyzna trafił do aresztu. Grozi mu dożywocie. Nie przyznaje się do winy.