NEWS
Pierwszy Oscar przyznany. Kieran Culkin wygrywa za “True Pain”

W kategorii najlepszy aktor drugoplanowy werdykt nie mógł być inny. Kieran Culkin otrzymał Oscara za rolę w filmie Jessego Eisenberga „True Pain”. Była to pierwsza nagroda wieczoru. Culkin odebrał Oscara z rąk Roberta Downeya Jr., laureata tej nagrody za „Oppenheimera”.
Culkin był wczesnym faworytem w tej kategorii. Jego rola w „True Pain” przyniosła mu wcześniej Złoty Glob, Critics’ Choice, BAFTA i nagrody Gildii Aktorów Ekranowych, wśród innych mniejszych wyróżnień.
Dla 42-letniego Culkina była to pierwsza nominacja do Oscara. „Real Pain” ma również szansę na statuetkę za oryginalny scenariusz Eisenberga.
Aktor zyskał wcześniej uznanie za rolę Romana Roya w serialu HBO „Sukcesja”. Zadebiutował w wieku siedmiu lat w filmie „Kevin sam w domu”. W rolę tytułową wcielił się jego starszy brat Macaulay.
W swoim przemówieniu Culkin oddał hołd współnominowanemu Jeremy’emu Strongowi, swojemu bratu w serialu Sukcesja. Następnie zwrócił się do swojej żony, Jazz Charton. Wspomniał, że kiedy zdobył Złoty Glob w 2024 roku za Sukcesję, obiecała mu trzecie dziecko. Dodał, że zażartowała, że jeśli zdobędzie Oscara, da mu czwarte. Następnie przeprosił za poruszenie ich prywatnych spraw przed wszystkimi.
„Real Pain” opowiada historię podróży dwójki kuzynów z Nowego Jorku do Polski śladami niedawno zmarłej babci. Eisenberg wcielił się w introwertycznego, neurotycznego Davida. Culkin z kolei wcielił się w Benja, który boi się okazywać swoje uczucia. Wspólna podróż okazuje się dla bohaterów konfrontacją nie tylko z traumą straty, ale także z trudnościami ich długoletniego związku.
„True Pain” został nakręcony w Polsce. Jest to drugi film w karierze reżyserskiej Jessego Eisenberga. Do współpracy zaprosił Michała Dymka (operatora), Małgorzatę Fudalę (kostiumy), Olgę Nejbauer (charakteryzatorkę) i Ewę Puszczyńską (produkcja).
Jednym z powodów, dla których Eisenberg podjął się tego projektu, jest to, że ma polskie korzenie. Pradziadkowie aktora pochodzili z naszego kraju. On sam opisał swój film jako „list miłosny do Polski”.