Generałowie za powszechnym poborem. Wiemy, co o tym myślą politycy

Generał Leon Komornicki powiedział „SE”, że w niepewnych czasach powszechny pobór wydaje się być najlepszym rozwiązaniem. Okazuje się, że politycy, niezależnie od swoich poglądów, nie są przekonani. – Nie rozważamy wprowadzenia poboru. Myślimy o kolejnych zachętach, które przyciągną ochotników – mówi nam Paweł Zalewski z programu Polska 2050, wiceminister obrony

– Czas na powszechny pobór – mówi „Super Expressowi” gen. Leon Komornicki. – Musimy się uzbroić i wrócić do powszechnego poboru. Politycy powinni go jak najszybciej przygotować i szybko przepchnąć przez Sejm – podkreśla były żołnierz. Sprawdzaliśmy reakcje na ten pomysł na Wiejskiej i jak się okazuje, są dalekie od entuzjazmu. – Nie rozważamy wprowadzenia poboru. Myślimy o kolejnych zachętach, które przyciągną ochotników, młodzież na przeszkolenie wojskowe – mówi wprost Paweł Zalewski, wiceszef MON.

Krzysztof Bosak z kolei uważa, że ​​powszechny pobór jest możliwym rozwiązaniem, ale tylko na czas wojny. – Nie dość, że dopuszcza go Konstytucja, to jeszcze Konstytucja nakłada na obywateli obowiązek obrony Ojczyzny. W czasie pokoju jednak nie pobór jest nam potrzebny, ale dobry system powszechnego przeszkolenia wojskowego ok. 18-20 roku życia, a potem propozycja takiego przeszkolenia, które da się połączyć z pracą i normalnym życiem – mówi wicemarszałek Sejmu z ramienia Konfederacji. – Kilkanaście lat temu odrzuciliśmy zasadniczą służbę wojskową i przeszliśmy na zawodowstwo, a ja uważam, że ważniejsza jest armia zawodowa, tzn. taka, która jest z nią związana finansowo. Uważam jednak, że powinniśmy stworzyć szkolenie trwające kilka dni, kilka tygodni dla osób zainteresowanych służbą wojskową, takie szkolenie można by powtarzać np. co roku – uważa Wiesław Szczepański, wiceszef MSWiA z Lewicy. Marek Sowa z KO mówi też o rozbudowie armii zawodowej. – Trudno mi sobie wyobrazić, żeby ktoś z poboru przyszedł i odnalazł się w nowoczesnych technologiach. Armia przeszła gruntowną modernizację, nie sądzę, żeby potrzebowała piechoty, raczej wysoko wykwalifikowanych specjalistów, którzy są przygotowani do sprzętu, który kupujemy – mówi Sowa.