NEWS
Będzie walczył z Kołeckim zaraz po wyjściu z więzienia. Tak trenował za kratkami. Były mistrz zapowiada wojnę w klatce

W piątek w Ciechanowie Szymon Kołecki stoczy drugą walkę po trzyletniej przerwie. Jego rywalem na gali Babilon MMA 51 będzie Przemysław Mysiała, który był kiedyś mistrzem FEN i walczył o tytuł w barwach KSW. „Polski Niedźwiedź” ostatni raz pojawił się w klatce w 2022 roku, a za sobą ma pobyt w więzieniu.
Po uporządkowaniu problemów prawnych Mysiała wrócił z Wielkiej Brytanii do Polski, rozpoczął treningi w klubie Mighty Bulls Gdynia i od miesięcy czekał na okazję, by przypomnieć o sobie kibicom.
– Moja przerwa w walkach trwała około dwóch lat. Nie powinienem był podejmować tej ostatniej walki, ponieważ miałem wtedy poważny uraz pleców, ale myślę, że i tak pokazałem się z dobrej strony. Ostatnia przerwa spowodowana problemami prawnymi trwała rok. W tym czasie trenowałem i dbałem o formę, jak tylko mogłem. Prowadziłem nawet zajęcia dla więźniów, codziennie uprawialiśmy stand-up i greckie zapasy, nawet trochę się tarzaliśmy w więziennych dresach – zdradza Mysiała. – Po wyjściu nie było dużej różnicy pod względem występów, musiałem tylko odzyskać wyczucie czasu i eksplozywność. Szybko wróciłem do treningów.
Mysiała trenował za kratkami. „Codziennie uprawialiśmy stand-up i grecki wrestling, nawet trochę się tarzaliśmy w więziennych dresach”
42-letni „Polski Niedźwiedź” został aresztowany w styczniu 2024 roku i oskarżony o udział w gangu narkotykowym, a miesiąc później skazany na 7 lat więzienia! Został jednak bardzo szybko zwolniony i teraz uważa, że pobyt w więzieniu zahartował go psychicznie i pozwolił mu lepiej poznać samego siebie.
Jaki będę teraz? Bardziej zdeterminowany i twardszy psychicznie, bo cała ta sytuacja bardzo mnie wzmocniła. Ludzie szybko o tobie zapominają, przekonałem się o tym. Zostałem skazany bez dowodów, na szczęście sprawa została rozwiązana stosunkowo szybko i zostałem wypuszczony na wolność. Po wyroku zostałem sam. Dziś wiem, że trzeba robić swoje i wychodzić ze swojej strefy komfortu. Opinie innych ludzi nie mają dla mnie już znaczenia. Zwycięzcą jest ktoś, kto zawsze podejmuje wyzwania i niezależnie od wyniku, robi więcej niż inni. Taki jest dzisiaj Przemysław Mysiała. Skupiam się na wojnie, jakiej dawno nie mieliśmy i zobaczycie to w piątek w klatce – zapewnia mistrz FEN z 2016 roku.
Kiedyś mówiło się o walce Mysiały z Kołeckim, kiedy byli jeszcze zawodnikami KSW. Obaj przyznają, że rozważali możliwość skrzyżowania rękawic, ale oferta nigdy nie padła ze strony federacji. – W czasach KSW nie było żadnego zapytania o walkę z Kołeckim. Miałem to z tyłu głowy, myślałem o takiej walce. Nawet powiedziałem rodzinie, że fajnie byłoby spróbować walczyć z Szymonem, ale nikt z KSW nic o tym nie powiedział – tłumaczy Mysiała.
Jak się okazuje – co się odwlecze, to nie przepadnie. Pojedynek Kołecki kontra Mysiała będzie główną atrakcją piątkowej gali Babilon MMA 51 w Ciechanowie. „Polski Niedźwiedź” uważa, że szanse są równe, bo obaj zawodnicy mieli swoje przerwy i przejścia w karierze, a teraz są tak samo zmotywowani i głodni wyzwań.
Mysiała został oskarżony o udział w gangu narkotykowym. Został skazany na 7 lat więzienia
– Szymon miał przerwę, ja też miałem przerwę. Oboje jesteśmy w podobnej sytuacji. Zawsze mówię, że olimpijczycy są z różnych materiałów. To ludzie, którzy są tytanami pracy. Ja też kiedyś marzyłem o igrzyskach olimpijskich, jak byłem dzieciakiem trenowałem lekkoatletykę przez 8-9 lat, skakałem w dal i biegałem sprinty. Nie sposób było nie spełnić tego marzenia. Mogę sobie jednak wyobrazić, jakich poświęceń musieli dokonać olimpijczycy. To świetnie, że będę mógł z nim konkurować. Obaj jesteśmy zacięci, stworzymy wspaniałe widowisko i stoczymy wspaniałą walkę – zapewnia sportowiec przygotowujący się w klubie Mighty Bulls Gdynia.
Co do mojej emerytury, zobaczymy, jak to się potoczy. Jestem jednym z tych, którzy pewnie będą musieli mnie tam wysłać, bo sam tego nie zrobię. Na razie nie planuję emerytury, choć w głowie już kilkanaście razy kończyłem tę historię. Póki zdrowie mi pozwoli i będę w formie, chcę dalej się sprawdzać. Nie mam nic do udowodnienia ani stracenia, mogę tylko zyskać. Może uda mi się zdobyć pas, to byłoby coś niesamowitego – mówi Mysiala.
Kołecki – Mysiala w walce wieczoru gali Babilon MMA 51
Rywale piątkowych zmagań nie mogliby się bardziej różnić pod względem strategicznego podejścia do walki. Szymon Kołecki ma wszystkie scenariusze zaplanowane w swoim analitycznym mózgu, podczas gdy Przemysław Mysiała opiera się na żywiołach i swoim bogatym doświadczeniu.
– Plan walki jest zawsze taki sam. Chcę skończyć jak najszybciej na każdej płaszczyźnie, gdziekolwiek widzę okazję. Z doświadczenia wiem, że plan może się rozlecieć po jednym strzale w głowę. Nagle lądujesz w takiej pozycji, że ktoś cię dominuje, gdzie wtedy jest plan? Widzę, że Szymon zakłada, że wszystko da się zaplanować. Ma teczkę z przeciwnikami, rozpracowuje ich wszystkich w różnych płaszczyznach i do każdego przygotowuje się inaczej. Ja jestem oldschoolowy, nie przygotowuję się w ten sposób. Plan może zniknąć w okamgnieniu, dlatego dążę do jak najszybszej destrukcji – tłumaczy “Polski Niedźwiedź”. – Nie oglądałem walk Szymona Kołeckiego, tylko raz przypadkiem trafiłem na jego walkę z Oli Thompsonem. To zabawna historia, bo spotkałem Thompsona przypadkiem na lotnisku, jak odwoziłem syna i trochę pogadaliśmy, bo znamy się od 15 lat, ale to wszystko. Nie mam żadnego planu na walkę z Kołeckim. Dążę do destrukcji, idę się pieprzyć. Taka jest prawda!