Connect with us

NEWS

Basia Kurdej-Szatan i jej mąż zaczęli żyć osobno. Widują się tylko przy specjalnych okazjach. Co z ich małżeństwem?

Published

on

Basia Kurdej-Szatan i jej mąż zaczęli żyć osobno. Widują się tylko przy specjalnych okazjach. Co z ich małżeństwem?

Basia Kurdej-Szatan (39) wróciła do Telewizji Polskiej i nie może pozbyć się pracy. Dodatkowo wszystkie obowiązki domowe spadły na jej głowę. Jej mąż Rafał Szatan (36) wcielił się w rolę Jezusa w Teatrze Muzycznym w Toruniu. Para musi żyć zdalnie. I choć są bardzo zadowoleni ze swojej pracy, bywa naprawdę ciężko. – Widujemy się przy szczególnych okazjach – wyznaje aktorka, która ostatnio zarywa noce. Przeczytaj nasz wywiad z Basią Kurdej-Szatan.

Super Express”: – Czy możesz powiedzieć o sobie: „Mam szczęście”?

Basia Kurdej-Szatan: – Tak, jestem szczęściarą, a moim największym szczęściem jest moja rodzina. Mam cudownego męża, który wspiera mnie na każdym kroku i cudowne dzieci, które są sensem mojego życia. Dodatkowo satysfakcjonującą pracę, która jest moją wielką pasją. I choć czasami zdarzają się mniejsze lub większe zwroty akcji czy nieoczekiwane przeszkody, to się nie poddaję. Nie straciłam radości życia i w każdej sytuacji patrzę na świat z optymizmem. Dla mnie szklanka jest zawsze do połowy pełna!

– Twój mąż powiedział mi kiedyś, że rozbrajasz go swoją naturalnością, otwartością i tym, że potrafisz żyć chwilą, całkowicie zrelaksowana. Czy zgadzasz się z tą opinią?

Dodałabym jeszcze szczerość i spontaniczność (śmiech). Najważniejsze jest to, że bardzo dobrze się uzupełniamy, rozumiemy i gramy w tym samym celu. Mamy wspólne zainteresowania, dużo podróżujemy, czasami też razem pracujemy. Teraz marzymy o wyprodukowaniu musicalu, ale do tego potrzeba nam chwili twórczego oddechu i oczywiście pieniędzy. Oboje mamy wypełniony czas po brzegi, bo wyzwań zawodowych nam nie brakuje, ale zakładamy, że co ma być, to będzie!

– Czy intensywna praca nie sprawia, że ​​cierpi Twoje życie prywatne?

Łączenie pracy z życiem rodzinnym nigdy nie jest łatwe, zwłaszcza teraz, gdy widuję Rafała przy szczególnych okazjach. Obecnie wiele rzeczy ogarniam sama, bo od połowy stycznia częściej bywa w Toruniu, gdzie przygotowuje się do kwietniowej premiery spektaklu „Jesus Christ Superstar” i w Białymstoku, gdzie zagra w musicalu „Vesper”, opowiadającym historię życia Krystyny ​​Skarbek.

Ja natomiast, nie licząc dziesięciu sztuk, w których gram, ostatnie tygodnie spędziłam na planie filmu „Piernikowe serce”, a ostatnio zaczęłam kręcić serial TVP „Zaraz zwrot” o pracownikach urzędu samorządowego. No i jest jeszcze program „Cudowne lata”, który prowadzę z wielką radością i przyjemnością.

Jak sobie radzisz z tym przymusowym rozstaniem?

– Tęsknię, oczywiście, ale jako pracująca matka nie mam czasu, żeby się nad sobą użalać (śmiech).

Mój energiczny pięcioletni synek pochłania mnie bez reszty, ostatnio do 1 w nocy robiłam skrzydła samolotu na bal przedszkolny, bo Henio marzył, żeby spróbować zostać samolotem. Jak widać, na nudę i stagnację nie narzekam, w moim życiu dzieje się wiele, co bardzo mnie cieszy i jeszcze bardziej napędza do działania.

– Bycie matką i obowiązki zawodowe nie kolidują z zaangażowaniem we własną fundację?

– Staram się, aby wszystkie moje działania się uzupełniały, a nie wykluczały. Wiele zależy od dobrej organizacji, z którą na szczęście nie mam większego problemu. Znajduję więc czas, aby dzielić się nim z tymi, którzy dostali od losu mniej, w ramach mojej fundacji „From the Rise of the Heart”. I nie traktuję tej działalności charytatywnej jako czegoś wyjątkowego i wyjątkowego. Dla mnie pomaganie innym jest czymś absolutnie naturalnym i oczywistym. A zawód, który wykonuję, jeszcze bardziej ułatwia mi pomaganie, z czego bardzo się cieszę i „wykorzystuję” ten fakt, jak tylko mogę.

Czekają Cię jeszcze intensywne chwile?

– Na razie mogę tylko pomarzyć o wakacjach na egzotycznej plaży! Ale trzeba mieć coś za coś, nie można mieć wszystkiego. Z drugiej strony w sierpniu czeka mnie wyjątkowe wydarzenie, a mianowicie premiera sztuki o słynnej przedwojennej aktorce Inie Benicie, gdzie po raz pierwszy wystąpię na scenie z moją siostrą, aktorką z Teatru Muzycznego w Gdyni – Kasią Kurdej-Manią. Bardzo się z tego cieszę i nie mogę doczekać się wspólnego grania!

W sierpniu skończysz też czterdzieści lat. Jak się czujesz, przekraczając pewną „magiczną” granicę?

– Powoli oswajam się z myślą, że nie będę już młodsza (śmiech). To nie jest łatwe i chociaż wiem, że to tylko kolejna liczba, czterdziestka zawsze kojarzyła mi się z przełomem, punktem zwrotnym w życiu i końcem pewnego etapu. Nie chcę jednak oglądać się za siebie, chcę po prostu otwarcie iść naprzód. Kto wie, może to jest ten moment, kiedy znajdę czas na spełnienie marzeń? Tych pozornie szalonych i obłąkanych, na które wcześniej się nie zdecydowałam.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2024 Galaxyhub24