NEWS
Część Bazaru Różyckiego w Warszawie spłonęła. Jego bramy pozostają zamknięte. „Prowadzimy kontrolę”

W środę wieczorem (21 marca) płomienie ogarnęły siedemnaście straganów na historycznym Bazarze Różyckiego w Warszawie. Pożar rozprzestrzenił się w alarmującym tempie, dym był widoczny nawet z innych dzielnic. Co doprowadziło do tragedii? Policja przeprowadza kontrolę, a kupcy liczą straty.
Wszystko zaczęło się w środę po godzinie 16.00. Pracownicy ochrony zauważyli unoszący się dym, ale zanim zdążyli zareagować, ogień ogarnął już cały rząd straganów. Ludzie uciekali w panice, a nad Pragą-Północ unosiły się gęste kłęby dymu.
– Na targowisku wybuchł pożar o wymiarach pięć na dwadzieścia metrów. Cztery zastępy straży pożarnej pracują nad jego ugaszeniem – poinformował nas w środę starszy kpt. Wojciech Kapczyński ze Straży Pożarnej w Warszawie.
Łącznie spłonęło siedemnaście straganów, w pięciu z nich znajdował się towar. Straty są ogromne, a handlarze załamani. Kiedy handel ruszy na nowo?
Czy to był wypadek czy celowe podpalenie? Według doniesień medialnych, tuż przed pożarem, w pobliżu targowiska zauważono podejrzanie wyglądającego mężczyznę. Śledczy sprawdzają wszystkie tropy.
– Bazar jest nadal zamknięty. Od rana trwają tam oględziny z udziałem policjantów z grupy śledczej i eksperta z zakresu pożarnictwa – powiedziała w rozmowie z reporterem ESKI starsza komisarz Paulina Onyszko z policji.
W piątek (21 marca) bazar miał znów tętnić życiem, ale na to trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
– Na opinie trzeba będzie jeszcze poczekać, ale kupcy, którzy stracili swój towar, nie zostaną bez pomocy – mówi Damian Gregier ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.