Connect with us

NEWS

Daria załatwiła się na Ani i ją pobiła. Lincz na mieszkańcach Grudziądza był zaplanowany

Published

on

Do 39-letniej kobiety w Grudziądzu przyszła 27-letnia kobieta. Pili razem i dobrze się bawili. Podczas imprezy starsza załatwiła się na młodszą. Ta ją nawet pobiła. Być może nikt inny nie dowiedziałby się o incydencie z końca 2024 roku, gdyby nie nagranie, które pojawiło się w internecie w zeszłą sobotę.

Ania przyjechała spoza województwa kujawsko-pomorskiego, żeby odwiedzić koleżankę w Grudziądzu. Odwiedzić. Razem miały pojechać do monopolu po prowiant, czyli wódkę i piwo. Podobno kupiły je za emeryturę Ani i wróciły do ​​mieszkania Darii. Kilka godzin później impreza, z udziałem obu pań, rozkręciła się na dobre. O tym, co się tam działo, usłyszeli (i zobaczyli) ludzie z całej Polski.

– 39-letnia Daria (na początku mówiono, że ma 40 lat), do której przyjechała Ania, lubi alkohol i narkotyki, a do tego lubi się bawić – opowiadała nasza informatorka. – Ania jest niepełnosprawna. Cierpi na porażenie mózgowe. Przydzielono jej opiekunkę, ale jest dość samodzielna, np. sama może jeździć pociągiem czy autobusem. Daria nie ma stałej pracy. Ma dzieci, ale nie mieszkają z nią. Jednak u niej rzadko było pusto, bo regularnie zbierała się tam ekipa pijacka. Daria potrafiła być agresywna, na przykład biła się z innymi kobietami na ulicy.

Tym razem, w grudniowy wieczór, również zaatakowała kobietę, ale nie na zewnątrz, a w jej mieszkaniu. Nagranie, pokazujące oburzającą scenę, pojawiło się w internecie dwa miesiące później, w sobotę 22 lutego 2025 roku. Pojawiło się m.in. na lokalnej grupie mieszkańców Grudziądza. Widać na nim szczupłą blondynkę w jeansach, Darię, siedzącą na głowie niepełnosprawnej kobiety (Ani) w pokoju i załatwiającą swoje potrzeby. Po wszystkim wstaje, zadowolona, ​​i zapina spodnie. Nikt z towarzystwa nie reaguje. Jest też druga scena – jak ta sama blondynka ciągnie Anię za włosy, uderza ją w twarz i kopie w ciało, leżącą już na podłodze, wciąż w pokoju. Ponownie nikt nie pomaga poszkodowanej kobiecie. Obie sceny nagrała wspólna znajoma 27-letniej Ani i Darii.

Nie wiadomo, kto umieścił nagranie w sieci. Trudno to ustalić, bo internauci zaczęli je udostępniać z rekordową prędkością. Jedna z wersji głosi (choć niepotwierdzona przez funkcjonariuszy) że autorka nagrania, również pochodząca z Grudziądza, na chwilę zamieściła je na Facebooku. Zrobiła to z zemsty, po tym jak Ania rzekomo ją zdenerwowała. Chciała ośmieszyć Anię przed jej znajomymi, a chwilę później usunąć nagranie. Nie spodziewała się, że ktoś z jej grupy ściągnie nagranie i później opublikuje je na forum.

W dniu, w którym nagranie stało się viralem, sprawą zajęła się policja. Nie złożono żadnego zawiadomienia, ale detektywi też je zobaczyli, więc podjęli działania. Dwie osoby zostały zatrzymane w sobotę, niecałą godzinę po tym, jak funkcjonariusze zobaczyli nagranie. – Jedną z zatrzymanych jest kobieta, która zaatakowała panią, a drugą zatrzymaną jest kobieta podejrzana o nagranie nagrania – poinformował nas krótko po tym asp. Łukasz Kowalczyk, rzecznik policji w Grudziądzu. – 39-letnia agresorka i jej koleżanka przebywają obecnie w pokoju dla zatrzymanych.

Nikt nie wiedział, gdzie jest Ania. Wtedy, w grudniu, nie powiadomiła policji. Kiedy nagranie pojawiło się w internecie, nie zareagowała od razu. Dopiero następnego dnia zgłosiła się na policję. Stało się to po tym, jak służby rozpoczęły jej poszukiwania. Siostra Ani zaapelowała na Facebooku do internautów o pomoc w jej odnalezieniu. Ania złożyła wniosek o ściganie sprawcy gróźb. Jednak podczas przesłuchania przyznała, że ​​nie czuje się zagrożona.

Wiele osób myślało, że Daria trafi do więzienia, a potem na długo do więzienia. – Niech jakiś wolontariusz zrobi tej skandalistce to, co zrobiła swojej niepełnosprawnej koleżance. Najlepiej na rynku, w centrum miasta, na oczach publiczności. I oczywiście niech nagrania tego będą dostępne w internecie – wskazywali niektórzy.

Były też komentarze tego typu: – Mam nadzieję, że współwięźniarki, w których Daria trafi, wiedzą, jakim jest człowiekiem i zaopiekują się nią odpowiednio. No proszę!

Tymczasem sprawca został zwolniony w poniedziałek 24 lutego. – Decyzją prokuratury 39-latek został objęty dozorem policji, zakazem zbliżania się i kontaktowania z pokrzywdzonym oraz poręczeniem majątkowym w wysokości 1500 zł – poinformowała Komenda Wojewódzka Policji w Bydgoszczy.

Takie jest prawo

Kodeks karny przewiduje do trzech lat więzienia za groźby karalne. Za uszkodzenie ciała trwające nie dłużej niż siedem dni (jak ustalono w przypadku Ani) grozi kara dwóch lat pozbawienia wolności, a za znieważenie kara ograniczenia wolności, a nawet grzywna.

Działania prokuratury, które pozwoliły Darii wrócić do domu, oburzyły opinię publiczną. – Można upokorzyć kogoś na oczach całej Polski, pobić i trafić na dwa dni do więzienia?! W takich momentach traci się wiarę w sprawiedliwość – dało się słyszeć głosy. – Ta blondynka nie okazała ani krztyny skruchy. Na zdjęciach z wizyty w prokuraturze widać, jak bezczelnie się uśmiecha.

Przedstawiciele prokuratury uzasadnili swój ruch. – Prokurator decyduje, jakie środki są niezbędne do zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania – powiedziała na początku tego tygodnia prokurator Magdalena Chodyna z Prokuratury Rejonowej w Grudziądzu. – W tej sprawie na tym etapie postępowania nic nie wskazuje na konieczność zastosowania wobec podejrzanego środków izolacji. Prokurator nie może wnioskować o zastosowanie środków izolacji w sytuacji, gdy wystarczające są środki niepozbawiające wolności.

W poniedziałkowy wieczór przed kamienicą, w której mieszka Daria, zebrało się kilkadziesiąt osób. Krzyczeli na nią i grozili jej, choć nie wiadomo było, czy jest w środku. Porządku pilnowali policjanci z sześciu radiowozów. Nie chcieli dopuścić do tego, by Daria stała się krzywda. W internecie pojawiły się filmy i zdjęcia radiowozów. – Policja pilnuje kata, a nie ofiary! – komentowali mieszkańcy.

Podobne sytuacje się zdarzały. Pracownica ośrodka pomocy społecznej w Bydgoszczy wspomina: – Jedna sąsiadka z bloku zaopiekowała się drugą sąsiadką, która była częściowo niepełnosprawna ruchowo. Oni również pili razem, a gdy już pili, szybko dochodziło do bójek i kłótni. Pewnego razu opiekunka przywiązała pacjenta bandażami do kaloryfera i odeszła. Okazało się, że poszła po butelkę, a nie chciała, żeby pacjent wypił resztę wódki, którą wspólnie zaczęli, gdy jej nie było. Pacjent krzyczał tak głośno, że usłyszał to sąsiad z domu. Wbiegł na otwarte mieszkanie i uwolnił zabandażowanego pacjenta. Opiekunka wróciła i obie zaatakowały go mopem i przenośną drabiną. Były złe, że interweniował.

wyrzucali papier toaletowy z sedesu. Robili zdjęcia panu telefonami komórkowymi i wysyłali SMS-y do znajomych. To były czasy, kiedy internet nie był tak powszechny jak dziś.

Ofiary upokorzeń często nie zgłaszają się na policję. Ich brak reakcji jest związany ze środowiskiem, z którego pochodzą. – W środowiskach dotkniętych przemocą od pokoleń może to być uważane za normalne – podkreślają autorzy „Ogólnopolskiej diagnozy zjawiska przemocy”, przygotowanej przez Kantar Polska dla Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. – W takich sytuacjach część osób doświadczających przemocy nie szuka pomocy, ponieważ nie widzi ani potrzeby, ani sensu takiego działania. Taka osoba, zapytana, czy jest osobą doświadczającą przemocy domowej, może również temu zaprzeczyć i być w pełni przekonana, że ​​tak jest. Inne osoby doświadczające przemocy domowej są świadome swojej sytuacji, ale z powodu poczucia wstydu lub przekonania o nieuchronności swojego losu nie proszą o pomoc.

Skradziona biżuteria

Nie musimy cofać się w czasie, by znaleźć kolejny przykład strat (niekoniecznie fizycznych) poniesionych przez ofiarę, która zna sprawcę. Mieszkaniec Kraśnika w województwie lubelskim wybrał sobie na imprezę niefortunnych znajomych. – Kiedy rano obudził się po zakończonej imprezie, zauważył, że w mieszkaniu nie ma współbiesiadników ani żadnych wartościowych przedmiotów wartych ponad 26 tysięcy – powiedział w tym tygodniu chorąży Paweł Cieliczko z Komendy Powiatowej Policji w Kraśniku. – Detektywi zdołali zatrzymać sprawcę i odzyskać część skradzionych przedmiotów. Podejrzanemu, 42-letniemu recydywiście, grozi do 7,5 roku więzienia.

Nikt nie ukradł 27-letniej Ani podczas jej pijackiej hulanki w Grudziądzu. Została pozbawiona godności.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2024 Galaxyhub24