NEWS
Fala zwolnień w amerykańskich służbach specjalnych. Ci, którzy zwalniają, są bardziej niebezpieczni niż ci, których zwalniają

Liczne zwolnienia Donalda Trumpa, kontrowersyjne nominacje i lata napiętych relacji ze służbami specjalnymi przekładają się na obawy o bezpieczeństwo informacji posiadanych przez niezadowolonych i zwolnionych oficerów. Media spekulują, że strategia administracji nowego prezydenta może „wpychać oficerów w ramiona służb zagranicznych”. Ale służby specjalne nie są klubem piłkarskim, który zazwyczaj można zmienić na wyższą pensję bez większych wyrzutów sumienia. Prawdziwy problem jest zatem inny.
1. Nominacje na stanowiska w amerykańskich służbach wywiadowczych zazwyczaj nie są połączone z zajrzeniem za kulisy. Niesłychane jest, aby osoba, która ma zostać zastępcą dyrektora FBI, mówiła przed kamerą o okolicznościach, w jakich otrzymała telefon od prezydenta Stanów Zjednoczonych w sprawie nominacji. A jednak to były szczegóły, które można było usłyszeć od Dana Bongino, który w swoim wypełnionym reklamami podcaście wideo barwnie i ze łzami w oczach opowiadał, jak został wyrwany z półsnu przez telefon od Donalda Trumpa.
Chociaż nie ma nic złego w tym, żeby dać się ponieść emocjom i ekscytacji na myśl o służbie swojemu krajowi, trudno oprzeć się wrażeniu, że historia Bongino i komentarze wielu innych życzliwych osób przypominają raczej świętowanie udanego transferu piłkarskiego niż reakcję na objęcie stanowiska zastępcy dyrektora FBI.
Bongino służył w nowojorskim departamencie policji od 1995 do 1999 roku, a następnie wstąpił do Secret Service, gdzie pracował do 2011 roku. Pomimo długiej kariery w służbie, jego doświadczenie znacznie różni się od tego, którym zazwyczaj cieszą się ludzie kierujący Secret Service odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo Amerykanów.
Od 2011 roku Bongino pracował głównie jako dziennikarz telewizyjny i gospodarz własnego podcastu, który stał się niezwykle popularny wśród zwolenników Donalda Trumpa. 50-latek używał sloganów, aby obrażać przeciwników politycznych: nazywał wyborców Demokratów „szalonymi”, „satanistycznymi”, a nawet „demonami”. Propagował teorie spiskowe, od lat krytykował FBI i zatytułował odcinek ogłaszający jego nominację „The Cuddle Is Over”.
Jako zastępca dyrektora FBI będzie odpowiedzialny za codzienne operacje, a także będzie dowodził tysiącami pracowników zaangażowanych w śledztwo w sprawie szturmu na Kapitol w 2021 roku. Jest to niepokojące, biorąc pod uwagę, że nowa administracja może zdecydować o licznych zwolnieniach w Federalnym Biurze Śledczym. Warto zauważyć, że Bongino włożył wiele wysiłku w promowanie teorii, że Trump wygrał wybory prezydenckie w 2020 roku.
Szefem Bongino jest kolejny ulubieniec prezydenta USA – Kash Patel. Po raz pierwszy w historii dyrektor i jego zastępca to ludzie bez doświadczenia w FBI.
2. Sąd USA dał zielone światło na zwolnienie osób pracujących w CIA i Biurze Dyrektora Wywiadu Narodowego przy projektach promujących różnorodność, równość i integrację, których nie wspierała administracja Trumpa. Wśród osób, które najprawdopodobniej stracą pracę, znajdują się funkcjonariusze z dużym doświadczeniem. Wielu z nich można by z powodzeniem oddelegować do zadań wykonywanych w przeszłości. Wielu z nich prawdopodobnie w ogóle nie byłoby zagrożonych, gdyby zajmowali inne stanowisko, gdy nowy prezydent obejmował urząd.
3. W lutym ponad sto osób zatrudnionych przez Agencję Bezpieczeństwa Cybernetycznego i Infrastruktury Bezpieczeństwa (CISA) straciło pracę. Działania agencji są szczególnie ważne dla amerykańskiego cyberbezpieczeństwa, jednak media donoszą, że zwolnienia odbywały się praktycznie losowo, bez żadnej oceny faktycznej przydatności pracownika. W rezultacie będzie niewielu amerykańskich specjalistów do walki z hakerami, w tym tych zatrudnionych przez zagraniczne agencje wywiadowcze, a ich zastąpienie może okazać się wyjątkowo trudne.
4. Dyrektor Krajowego Wywiadu Tulsi Gabbard ogłosiła, że ponad 100 osób w U.S. Intelligence Community straciło pracę i uprawnienia bezpieczeństwa z powodu wiadomości wymienianych na udostępnionej im platformie. Gabbard twierdzi, że na komunikatorze miało miejsce „przerażające zachowanie” i podkreśla, że rozmowy miały charakter seksualny.