NEWS
Gospodarka wojenna w Polsce? Wzrost PKB nastąpi, ale bankructwo może nastąpić

Polska i UE coraz częściej zapowiadają, że gospodarka zostanie przestawiona na tryb wojenny. Wiele branż skorzysta na tym natychmiast, ale potencjalne ryzyko jest ogromne. Ekspert przedstawia wizję tego, jak mogłoby wyglądać bankructwo militarne państwa. Ten schemat występował wielokrotnie w historii. Jeden z takich przypadków pozwolił Hitlerowi zdobyć władzę.
Gospodarka wojenna – natychmiastowe korzyści, bankructwo państwa na horyzoncie
Gospodarka wojenna podniesie wzrost PKB; w Polsce skorzystają na tym np. przemysły high-tech, zbrojeniowy, stalowy i chemiczny – powiedział prof. Andrzej K. Koźmiński. Jednak wejście w tryb wojenny może doprowadzić do największego krachu w historii – dodał.
Profesor nie ma złudzeń: zwiększenie wydatków na zbrojenia, zapowiedź uproszczeń w realizacji inwestycji obronnych czy wprowadzenie powszechnego szkolenia wojskowego to preludium do przestawienia zarówno gospodarki Polski, jak i UE na tryb wojenny. „Świadczy o tym m.in. znaczący wzrost udziałów europejskich firm zbrojeniowych” – powiedział Koźmiński.
Dzień po tym, jak przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosiła 800 mld euro inwestycji w obronę, cena akcji niemieckiego Rheinmetall wzrosła o ponad 19 procent. Akcje francuskiego Dassault Aviation, norweskiego Kongsberg Gruppen, francuskiego Thales, brytyjskiego BAE Systems, włoskiego Leonardo i szwedzkiego SAAB również odnotowały dwucyfrowe wzrosty.
„Wprowadzenie gospodarki wojennej przekłada się na szybszy wzrost gospodarczy i namacalne korzyści dla wielu firm, ale odbywa się to kosztem konsumentów, ponieważ wszystkie zasoby, np. surowce, materiały czy ludzie, są podporządkowane budowie i utrzymaniu systemu obronnego” – powiedział Koźmiński.
Gospodarka wojenna zaburza naturalne mechanizmy ekonomiczne
Zauważył, że wejście w gospodarkę wojenną musi oznaczać twardszy i bardziej restrykcyjny mechanizm zarządzania państwem, bo „w +nieokiełznanej demokracji+ nie można tego zrobić”. Dodał, że konsekwencją przyznania rządowi specjalnych uprawnień jest to, że państwo ingeruje nie tylko w sprawy polityczne i gospodarcze, ale także w codzienne życie obywateli. „Rząd staje się władcą absolutnym – może nakładać dodatkowe podatki, przejmować i przenosić fabryki, ludzi, wprowadzać porządek pracy” – tłumaczył.
Założyciel Akademii Leona Koźmińskiego przypomniał, że termin „gospodarka wojenna” ma tragiczną historię. W czasie I wojny światowej w Niemczech opracowano system zaopatrywania zakładów produkujących na potrzeby wojska.
Amerykanie, jak zauważył profesor, wykorzystali doświadczenie i wiedzę Wasilija Leontiefa, amerykańskiego ekonomisty rosyjskiego pochodzenia, który został zesłany do Stanów Zjednoczonych przez radziecką gospodarkę wojenną, aby stworzyć gospodarkę wojenną. Leontief otrzymał Nagrodę Nobla za opracowanie tzw. analizy przepływów międzygałęziowych, która pozwala określić, czy zasoby będące w dyspozycji są wystarczające do zaspokojenia potrzeb. „Analiza ta została wykorzystana w trybie gospodarki wojennej przez rząd amerykański, który nakazał, że jeśli zabraknie zasobów do produkcji uzbrojenia, należy je pozyskać np. poprzez ograniczenie konsumpcji” – wyjaśnił profesor. Przykładem jest wstrzymanie produkcji samochodów osobowych w USA w czasie wojny.
Jak gospodarka wojenna zmieniła realia w historii
Przypomniał, że rząd USA, wprowadzając gospodarkę wojenną, przejął lub zwiększył kontrolę nad wieloma firmami, edukacją i aparatem propagandowym. Ingerował nie tylko w pracę przedsiębiorstw, ale także kontrolował ceny, decydował o dystrybucji niektórych produktów i zawiesił prawo do strajku.
Przypomniał również wielki kryzys, który wstrząsnął światową gospodarką po I wojnie światowej, a także głód i ubóstwo, których doświadczyła Europa po II wojnie światowej. Jego zdaniem „największą katastrofą może być załamanie się finansów publicznych, które nastąpi, jeśli kraje przestaną spłacać zadłużenie zaciągnięte na zbrojenia”.
Grupa dóbr deficytowych może się powiększyć, ponieważ np. firmy produkujące kosmetyki będą musiały przestawić się na produkcję np. materiałów opatrunkowych, a także wystąpią niedobory leków, odzieży i tak zwanych dóbr luksusowych.