NEWS
Gwiazda Gromdy bezlitosna wobec Mariusza Pudzianowskiego. Wyśmiewa swój konflikt z Eddiem Hallem: To także dziwaczna walka

Opera mydlana z udziałem Mariusza Pudzianowskiego w roli głównej trwa w najlepsze, ale wiele wskazuje na to, że wkrótce poznamy jej finał. Poza tym „Pudzian” wyszedł poza schemat i ogłosił w mediach społecznościowych, że 26 kwietnia na gali XTB KSW 105 w Gliwicach zmierzy się z Eddiem Hallem.
Pudzianowski miał na stole dwie oferty – od KSW na walkę z Hallem i od FAME na starcie dwa na jednego z Natanem Marconiem i Adrianem Ciosem. Ostatecznie „Pudzian” nie pojawił się na niedzielnej konferencji prasowej zapowiadającej galę FAME 25 (w jego miejsce wskoczył Denis Labryga), a następnie ujawnił w mediach społecznościowych, że zmierzy się z Hallem.
Mariusz Pudzianowski ma dwóch braci. Jak wyglądają i czym się zajmują bracia słynnego siłacza?
– Albo zrób coś dobrze, albo wcale. 26 kwietnia nadchodzi. I zobaczymy, niech Eddie pozna, co to znaczy łapać powietrze wszystkimi otworami. Ja już tego doświadczyłem – powiedział Pudzianowski na Instagramie.
Były pięciokrotny mistrz świata siłaczy dał też jasno do zrozumienia, że nie porzucił pomysłu walki z Marconiem i Ciosem, a jedynie ją odłożył. „Czekaj na tatusia! Teraz mam ważniejsze rzeczy do roboty” – napisał „Pudzian”.
Całe zamieszanie wokół Pudzianowskiego skomentował weteran Gromdy Łukasz „GOAT” Parobiec, który był jednym z głównych kandydatów do walki z „Pudzianem” podczas ubiegłorocznej gali XTB KSW 100. Ostatecznie były siłacz wycofał się ze startu kilkanaście dni przed imprezą w Gliwicach.
Jakkolwiek na to nie spojrzeć, walka z Hallem też będzie freak fightem. W końcu Hall nie ma na koncie żadnych poważnych walk MMA. Walczył w MMA tylko raz i to z bliźniaczymi celebrytami. Więc czy to będzie Fame czy KSW, Mariusz stoczy freak fight. Różnica jest taka, że gdyby wybrał Fame, zostałby bardzo obrażony i obrzucony błotem na konferencjach prasowych. To cyrk – małpy skaczą, klauni skaczą, a ludzie klaszczą. Poza tym Marcoń i Cios pokazali, że potrafią sobie radzić z większymi rywalami – Mariusz też mógłby się potknąć o własne nogi, dostałby w kość i wtedy wyglądałoby to jeszcze gorzej – powiedział nam Parobiec.