NEWS
Leszek Miller podzielił się szokującym wspomnieniem. Jego przyjaciel zginął w katastrofie smoleńskiej

Były premier Leszek Miller rozmawiał z Jackiem Prusinowskim o jego podejściu do katastrofy smoleńskiej. Na pokładzie samolotu był jego przyjaciel Jerzy Szmajdziński. Opowiedział również o śnie, który miał po tragicznych wydarzeniach.
Leszek Miller w programie „Alfabet Millera” opowiadał o swoim przyjacielu Jerzym Szmajdzińskim (wicemarszałku Sejmu, byłym szefie MON), który rzekomo pytał go, co były premier czuł podczas katastrofy rządowego śmigłowca.
Warto przypomnieć, że do zdarzenia doszło 3 grudnia 2003 r. pod Piasecznem. Leszek Miller wyleciał wówczas z Wrocławia o godz. 17:00, gdzie brał udział w obchodach Barbórki i otwarciu nowego odcinka autostrady A4. Do Warszawy miał dotrzeć około godz. 19:00.
Polityk znajdował się na pokładzie wraz z sekretarz stanu Aleksandrą Jakubowską, dwoma pracownikami Centrum Informacyjnego Rządu, lekarzem, pięcioma funkcjonariuszami Biura Ochrony Rządu, trzema pilotami i stewardesą.
Pół godziny przed planowanym lądowaniem turbiny wyłączyły się, a śmigłowiec wpadł w drzewa Puszczy Chojnickiej. Nikt nie zginął, ale było kilka osób rannych. Leszek Miller skończył ze złamanymi kręgami piersiowymi.
– Ciekawe, co czuł w tych ostatnich sekundach. Pasażerowie tego samolotu musieli być w pełni świadomi tego, co się dzieje, przez co najmniej 3-4 sekundy. Mój kolega pewnie też miał przebłyski czegoś podobnego, co prawie przydarzyło się mnie – powiedział były premier w „Alfabecie Millera”.
Sen Leszka Millera
Leszek Miller przyznał, że rzadko pamięta swoje sny, ale po roku, a może dwóch latach od katastrofy smoleńskiej miał sen, który pamięta do dziś. Jak mówił, sen był bardzo wyrazisty i pełen szczegółów.
– Kiedyś śniło mi się, że szedłem do naszego wspólnego biura na Rozbrat i zobaczyłem, że drzwi do biura Szmajdzińskiego są lekko uchylone. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Jerzego za biurkiem. Spojrzał na mnie. Zdumiony powiedziałem: „Jurek, nie żyjesz”, a on powoli wstał, uśmiechnął się i powiedział: „Widzisz, że jestem”. Odpowiedziałem: „Skoro się spotykamy, opowiedz, jak było”. Powiedział: „Wiesz”, powiedział.
We śnie zaprzeczył i dalej zadawał pytania, a gdy Jerzy Szmajdziński miał odpowiedzieć, polityk obudził się z poczuciem przerażenia.
Może kiedyś będę marzył o sequelu – powiedział Leszek Miller.
Leszek Miller o Jarosławie Kaczyńskim
W rozmowie z Jackiem Prusinowskim polityk zastanawiał się, czy prezes PiS Jarosław Kaczyński rzeczywiście wierzy w zamach, który spowodował katastrofę smoleńską.
– Zastanawiam się, czy Jarosław Kaczyński rzeczywiście wierzy w ten zamach, czy też potrzebuje go, by pielęgnować pamięć o bracie. Przypuszczam, że dla niego śmierć brata w tak trywialny sposób, w katastrofie lotniczej, to zdecydowanie za mało – powiedział Leszek Miller.
Podkreślił, że katastrofy lotnicze zdarzają się często. Ta sprawa jednak wyróżnia się, ponieważ zginęła w niej elita kraju.