NEWS
Mats Wilander wierzy w odrodzenie Igi Świątek na Roland Garros! To będzie kluczowe [WYWIAD]

Iga Świątek wygrała swój ostatni turniej rok temu, triumfując po raz czwarty na kortach Rolanda Garrosa. Polska zawodniczka, znana jako Królowa Kortów Mączkowych, miała odrodzić się na swojej ulubionej nawierzchni, ale jej ostatnie występy w Stuttgarcie, Madrycie i Rzymie nie przyniosły jej sukcesu. Czy nadal powinna być uważana za faworytkę do triumfu w Paryżu? Słynny Mats Wilander, siedmiokrotny mistrz turniejów Wielkiego Szlema, wierzy, że Iga Świątek znów poczuje się jak w domu na ukochanych kortach i odbuduje pewność siebie i formę. – Naprawdę tak myślę i mówię to na podstawie własnych doświadczeń – mówi „Super Expressowi” ekspert Eurosportu.
Mats Wilander to były lider rankingu ATP i siedmiokrotny mistrz turniejów Wielkiego Szlema. Trzykrotnie wygrał Roland Garros w Paryżu (w 1982, 1985 i 1988 roku). Teraz jako ekspert Eurosportu uważnie śledzi zmagania gwiazd tenisa. Słynny Szwed zawsze wypowiadał się bardzo pochlebnie o Idze Świątek. Teraz, gdy Polka osiągnęła najniższy punkt formy i – jak sama mówi – zmaga się ze swoim perfekcjonizmem, Wilander ocenił jej szanse przed występem w Paryżu. I jest optymistą.
„Super Express”: – Wszyscy zasadniczo zgadzają się, że problemy, z którymi ostatnio zmaga się Iga Świątek, wynikają z mentalnej strony jej gry. Wygląda na to, że spadła jej pewność siebie i coś blokuje ją na korcie. Jak odbierasz jej ostatni spadek formy i jakich rad udzieliłbyś jej przed obroną tytułu w Roland Garros?
Mats Wilander: Moim zdaniem ważne jest, że żaden z turniejów, w których ostatnio grała Iga, nie nazywa się… Roland Garros. Myślę, że wszystko się zmieni, kiedy zacznie rywalizować w Paryżu, i mówię to z własnego doświadczenia. W mojej karierze nie miało znaczenia, jak grałam przed Roland Garros. Za każdym razem, gdy przyjeżdżałam do Paryża, czułam się, jakbym wracała do domu. Wracały pozytywne myśli, że już tam wygrywałam, że odniosłam sukcesy, że to moje ulubione korty i ulubiona nawierzchnia. Oczywiście, to też kwestia pewności siebie, którą każdy prędzej czy później traci. Iga Świątek przez wiele lat dominowała w czołówce, a dzięki niej inne zawodniczki bardzo się rozwinęły. Czy jest powód do obaw? Inne dziewczyny naprawdę tak się rozwinęły, że trudno utrzymać się na szczycie, jeśli sam się nie rozwijasz. Dla mnie pierwsze trzy mecze Igi w turnieju będą kluczowe. Oczywiście, musi je wygrać. Jeśli wygra w dwóch łatwych setach, nabierze pewności siebie. Jeśli wygra w trzech, to ją to również wzmocni. Niezależnie od tego, jak przejdzie przez te mecze, jeśli dotrwa do drugiego tygodnia turnieju, myślę, że będzie bardzo blisko powrotu do dawnej formy, dzięki temu, że zagra w Paryżu, a to dla niej wyjątkowe miejsce. Wy, kibice, możecie się martwić, ale ja nie. Nie martwię się, ale pierwszy mecz da wiele odpowiedzi. Na razie myślę, że wróci blisko poziomu, na jakim chce być i musi być, żeby wygrać turniej. Naprawdę tak myślę.
– Po rozstaniu z Tomaszem Wiktorowskim trener Wim Fissette wydawał się świetnym wyborem, biorąc pod uwagę jego doświadczenie i sukcesy z innymi mistrzami Wielkiego Szlema. Jednak Iga nadal nie osiągnęła z nim zadowalających wyników. Czy to nadal czas, kiedy powinna zaufać procesowi i być cierpliwa, czy może po Roland Garros, jeśli tam jej się nie uda, będzie czas, żeby poszukać innych rozwiązań?
Iga musi zaufać procesowi. A ten proces nie polega tylko na wygrywaniu, ale też na stawaniu się lepszym. Trener jest jak nauczyciel w szkole – uczysz się od niego, a potem, gdy zmieniasz trenera, przychodzi inny doświadczony trener i znów uczysz się od niego czegoś nowego. To zawsze kwestia osobistego dostosowania. Relacja musi działać na wielu poziomach, a trener i zawodniczka muszą wierzyć, że wspólnie zmierzają we właściwym kierunku. Może teraz jest trochę zdezorientowana, nie jestem pewna, ale z drugiej strony jest za młoda, żeby się martwić. Ma przed sobą sześć, siedem, osiem lat na rozwój, aż osiągnie idealny wiek dla tenisistki. Powtórzę raz jeszcze: nie martwię się tym, co się z nią dzieje. To wszystko jest normalne i wszyscy przez to przeszliśmy. A potem nagle coś się zmienia i wszystko wraca do normy – grasz jak kiedyś, a nawet lepiej. Z polskiej perspektywy może to wyglądać niepokojąco, ale z międzynarodowej – to normalne. Trudno cały czas dominować. Nikomu nie udało się utrzymać na szczycie przez 10 lat z rzędu, nawet wielkiemu Novakowi Djokovicowi.
Więc spodziewasz się, że Iga znów zagra świetnie w Paryżu. Ale czy nadal jest faworytką numer jeden do wygrania Rolanda Garrosa, biorąc pod uwagę ostatnie wyniki Aryny Sabalenki, Coco Gauff i Jasmine Paolini?
– Myślę, że tak, ale chciałabym zobaczyć jej pierwszą rundę. Pierwszy mecz jest naprawdę trudny, nie tylko dla Igi, ale dla każdej zawodniczki w Wielkim Szlemie, bo jesteś zdenerwowana i naprawdę chcesz dobrze wypaść, a trudno jest dobrze grać pod presją. Jeśli dotrze do drugiego tygodnia, jej pewność siebie wzrośnie. Ona doskonale wie, co to znaczy wygrać French Open i jak to zrobić, a inne dziewczyny tego nie wiedzą, nie mają takiego doświadczenia. To ogromna przewaga. Mówię to na podstawie własnego doświadczenia – nie grałam świetnie przed tym turniejem, ale kiedy pojawiłam się na Roland Garros, którego wygrałam trzy razy, pewność siebie po wygraniu pierwszej rundy znów była ogromna. Więc jeśli mam wskazać główną faworytkę, to nadal myślę, że jest nią Iga, chociaż oczywiście nie jest to już tak oczywiste, jak wcześniej.
Transmisja z Rolanda Garrosa na kanałach Eurosport 1 i 2. Każdy mecz na żywo i na żądanie na platformie MAX.