Mąż zaginionej Beaty Klimek rozpoczął internetową zbiórkę pieniędzy. Ogromne kontrowersje i lawina komentarzy

Jan K., mąż Beaty Klimek z Poradza (woj. zachodniopomorskie), która zaginęła pół roku temu, postanowił podjąć desperacki krok. Mężczyzna uruchomił publiczną zbiórkę pieniędzy, tłumacząc, że musi zapewnić sobie pomoc prawną i odzyskać dzieci. Jan K. twierdzi, że jest niesłusznie oskarżany przez opinię publiczną o zaginięcie żony, a fala nienawiści, która na niego spadła, zagraża jego życiu i bezpieczeństwu jego rodziców. Sprawa wzbudza ogromne emocje i wywołała lawinę komentarzy.

Zbiórka uruchomiona na jednym z portali crowdfundingowych, zatytułowana „Pomoc dla Jan. Recovering Children”, wywołała lawinę komentarzy i skrajnych opinii w internecie. Jak sam Jan K. informuje, powodem zorganizowania zbiórki jest trudna sytuacja, w jakiej znalazł się po zaginięciu żony.

„Opinia publiczna oskarżyła mnie o odpowiedzialność za zaginięcie żony”

pisze Jan K. w opisie kolekcji.

Mężczyzna dodaje, że rodzina zaginionej 47-latki bezpodstawnie oskarża go o przestępstwa, których nie popełnił, w tym o znęcanie się nad dziećmi.

Sprawa wywołała ogromne kontrowersje. Wiele osób wyraziło sprzeciw wobec finansowego wsparcia Jana K.

„Niech zacznie współpracować z policją i powie mi, gdzie jest Beatka”

„Bez wstydu. Oszust”

„W opisie zbiórki obwinia wszystkich wokół, tylko nie siebie. Zbiórka opisana jest półprawdami”

„Dzieci są chore, warto oddać dla nich, a nie dla tego człowieka”

– czytamy m.in. w komentarzach.

Jan K. podkreśla, że ​​zmowa milczenia w jego wiosce i hejt w internecie doprowadziły go do bardzo trudnej sytuacji. Twierdzi, że nie może podjąć pracy, ponieważ społeczność wydała na niego wyrok, nie biorąc pod uwagę drugiej strony – rodziny jego żony. Mężczyzna podkreśla, że ​​obrońca z urzędu nie ma wystarczających środków, aby skutecznie prowadzić jego sprawę, dlatego musi korzystać z prywatnej pomocy prawnej.

„Wszystkie oszczędności wydałem do tej pory na pomoc prawną i lekarzy. Mój stan zdrowia się pogorszył, więc leczenie również pochłania fundusze”

– pisze Jan K. Mężczyzna dodaje, że zależy mu na odnalezieniu żony ze względu na ich dzieci, które obecnie znajdują się pod opieką rodziny Beaty Klimek. Jan K. otrzymał zakaz kontaktowania się z dziećmi.

Jan K. twierdzi, że ma dowody na bezpodstawne oskarżenia, które przedstawił służbom. Podkreśla, że ​​hejt w internecie i w realnym świecie sprawił, że boi się o swoje życie i życie swoich rodziców.

„Są groźby kierowane pod moim adresem, łącznie z podpaleniem domu i linczem, więc chciałbym jak najszybciej udowodnić swoją niewinność”

– czytamy w opisie zbiórki.

Jan K. zamierza zebrać 12 tysięcy złotych. Na dzień dzisiejszy stan konta wynosi nieco ponad 1000 złotych.

Sprawa zaginięcia Beaty Klimek i zarzuty wobec Jana K. składają się na dość złożoną całość, tym bardziej że wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Wiąże się z nią również wiele emocji, zarówno związanych z zaginięciem 47-latki, jak i skomplikowaną sytuacją rodzinną.

Beata Klimek zaginęła 7 października 2024 roku. Tego dnia, jak każdego dnia, odwiozła dzieci na przystanek autobusowy. Kobieta nie dotarła do pracy pod bank w Łobzie, a jej samochód pozostał na posesji. Wszelki ślad po niej zaginął. Od czasu zaginięcia 47-latki jej dzieci: 8-letnia Zuzia, 9-letni Kacper i 12-letni Marcel pozostają pod opieką jej siostry, Katarzyny.

Jan K. został zatrzymany 8 kwietnia. Prokurator przedstawił zarzut znęcania się fizycznego i psychicznego nad trójką małoletnich dzieci, a także przesłuchał go w charakterze podejrzanego. Mężczyzna nie przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia, w których zaprzeczył, aby dopuścił się znęcania. Prokurator zdecydował o zastosowaniu wobec Jana K. środków zapobiegawczych o charakterze wolnościowym w postaci dozoru policji, poręczenia majątkowego w wysokości 20 tys. zł oraz zakazu opuszczania kraju. Czyn, o który zarzuca się Janowi K., zagrożony jest karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.