NEWS
Morderstwo pary niemieckich emerytów na Mokotowie. Oskarżony: „Zrobili ze mnie zabójcę z chęci awansu”

Warszawa miała być tylko przystankiem w ich podróży kamperem po Europie. Silke G. († 63) i Peter H. († 62) z Hamburga zostali zamordowani w 2012 roku w krzakach na Siekierkach. O ich śmierć oskarżony jest Zdzisław W., ps. Malowany (67). To on zastrzelił parę. Wczoraj spędził cztery godziny czytając swoją wersję z ręcznie pisanego notatnika. „Zrobili ze mnie zabójcę z chęci awansu!” – twierdzi, nie przyznając się do winy.
Morderstwo pary niemieckich emerytów na Mokotowie. Oskarżony: „Zrobili ze mnie zabójcę z chęci awansu”
Po prawie 13 latach od zbrodni w końcu doczekaliśmy się początku procesu. 19 maja 2011 r. Silke G. († 63) i Peter H. († 62) zostali brutalnie zamordowani na warszawskich Siekierkach. Kobieta leżała obok czerwonego kampera z czterema ranami postrzałowymi. Piąta kula trafiła jej męża. Sprawca poderżnął mu gardło, aby mieć pewność. Wykluczono rabunek, ponieważ na miejscu zbrodni pozostało dużo gotówki i biżuterii. Motywem mogły być narkotyki, których ślady znaleziono w kamperze. Według śledczych to Zdzisław W. zastrzelił i dźgnął nożem emerytów z Hamburga. Prokuratura oskarżyła go o podwójne morderstwo w październiku ubiegłego roku na podstawie rękawicy znalezionej w pobliżu miejsca zbrodni. Znaleziono w nim ślady krwi zmarłego i DNA Zdzisława W.
Mężczyzna znaczną część swojego życia spędził w więzieniu za napady, rozboje i włamania. Według ustaleń warszawskich śledczych, „Malowany” został skazany m.in. za udział w zbrojnym gangu, który na przełomie XX i XXI wieku napadał na ciężarówki. Stanął przed sądem razem z członkami gangu Jacka P., znanego jako Rowerek, jednego z najgroźniejszych gangów zajmujących się rozbojami drogowymi. Jednak w dniu popełnienia przestępstwa nie przebywał w więzieniu, co pozwoliło mu na popełnienie zarzucanych mu czynów. Nie przyznaje się jednak do podwójnego zabójstwa, podważając kompetencje prokuratury.
Na sali sądowej żuł gumę, przez co początkowo trudno było go zrozumieć. Wyjął ją z ust dopiero wtedy, gdy sędzia go o to poprosił. „Nie miałem z tym nic wspólnego. Rękawiczkę znaleziono dopiero 5 dni po zabójstwie, 127 m od miejsca zbrodni. Jest na lewą rękę, a ja jestem praworęczny i strzelałbym z tej ręki, gdybym był zabójcą. Ale nie jestem” – argumentował 67-latek. Sędzia Paweł Dobosz sprostował go, że dowody znaleziono 3 dni po popełnieniu zbrodni. Oskarżony kontynuował. „W poprzednich dniach rękawiczka była niewidoczna, jak peleryna niewidka w bajkach? Tam jej nie zdejmowałem. Przestępcza rutyna, którą nabyłem, nie pozwalała mi być tak nieodpowiedzialnym, żeby zostawić ją w pobliżu miejsca zbrodni. Nawet amator by sobie na to nie pozwolił” – tłumaczył, powołując się na swoje bogate doświadczenie przestępcze. „Wasza Wysokość, byłem, mówiąc wprost, złodziejem. Zmarła miała na sobie złotą biżuterię. Gdybym był zabójcą, na pewno bym ją zabrał!
W. twierdził również, że w latach 90. przez jego ręce przeszło wiele nielegalnej broni, którą handlował, ale nigdy do nikogo nie strzelał. Dodał, że śledczy i policja wrobili go dla „prestiżu i premii”. – Śledztwo było motywowane wyłącznie chęcią awansu, jakiegoś odpowiedniego wizerunku połączonego z prestiżem i premiami. Sprowadzało się do tego, że w tej sprawie kogokolwiek uznano za winnego, nie mogąc ustalić żadnego motywu tej zbrodni. To rzeczywiście żałosne i kompromitujące – kontynuował, czytając z notatnika.
– Jeśli to wszystko było ustawione i dla awansu, to dlaczego czekali kilkanaście lat ze wniesieniem oskarżenia? – sędzia Dobosz odrzucił jego argumenty. – Nie wiem, ale policja na pewno miała w tym jakiś cel – odpowiedział W.
Ze względu na bardzo obszerne wyjaśnienia oskarżonego sąd musiał odwołać przesłuchanie pierwszego wezwanego świadka, Artura P. Udało się jednak przesłuchać jeszcze jednego. Konrad B. (35 lat) został doprowadzony z więzienia, w którym odbywa karę 20 lat więzienia. Podczas przesłuchań w sprawie zabójstwa z 2012 roku trzykrotnie składał różne oświadczenia. Jednak nazwisko oskarżonego nie pojawiło się w nich ani razu. „Nie znam go i nigdy nie słyszałem jego nazwiska” – powiedział. Następna rozprawa zaplanowana jest na 8 kwietnia.