NEWS
Niesamowite odkrycie. Zaginiony sztandar wojenny ukryty w dzbanku na mleko! Ma niezwykłą historię

Niesamowite znalezisko w pobliżu Sochaczewa. W ruinach starego gospodarstwa poszukiwacze znaleźli metalowy pojemnik na mleko. W środku zobaczyli materiał haftowany złotymi nićmi. Natychmiast wezwali odpowiednie służby. Po wyjęciu i rozłożeniu okazało się, że jest to zaginiony sztandar Wojska Polskiego ukryty podczas wojny. Wiąże się z nim niezwykła historia.
Sensacyjne odkrycie. Zaginiony wojenny sztandar ukryty w dzbanku na mleko!
Miłośnicy historii natrafiają na różne rzeczy podczas poszukiwań. Najczęściej są to bezwartościowe rupiecie. Nieco rzadziej można znaleźć zardzewiałą pamiątkę z ostatnich wojen. Nikt jednak nie spodziewał się takiego odkrycia.
Członkowie stowarzyszenia „Sochaczew History Explorers Group” sprawdzali w niedzielę (9 marca) ruiny przedwojennego gospodarstwa w okolicach Sochaczewa. Ich wyprawa początkowo nie była zbyt emocjonująca. Na miejscu znaleźli tylko sporo zakopanego złomu. Jednak w pewnym momencie uwagę poszukiwaczy przykuł zardzewiały dzbanek na mleko, czyli metalowy pojemnik na mleko. Zajrzeli do środka i oniemiali. – Zauważył to mój kolega Krzysztof. W środku widać było fragmenty materiału ze złotymi nitkami i frędzlami wystającymi spod niego. Od razu wiedzieliśmy, że możemy mieć do czynienia z niezwykłym odkryciem – opowiada „Super Expressowi” Daniel Wylot. – Natychmiast powiadomiliśmy wszystkie właściwe organy i przekazaliśmy zabezpieczoną i nienaruszoną zawartość w celu profesjonalnego usunięcia jej z kontenera, a następnie konserwacji i dalszej identyfikacji – dodaje.
Odkrywcy wiedzieli, że może to być fragment wojskowego sztandaru. Przypuszczali, że został ukryty we wrześniu 1939 roku podczas bitwy nad Bzurą.
Pracownicy Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą zajęli się znaleziskiem. Najpierw rozcięli pojemnik i ostrożnie rozwinęli sztandar. Ku zaskoczeniu wszystkich materiał był w jednym kawałku. Okazało się, że należał do 68. Pułku Piechoty, który toczył ciężkie walki w tym rejonie. – Możliwe, że żołnierze przekazali go gospodarzowi, aby nie wpadł w ręce Niemców. Ukrył go w pojemniku. Widać, że nie zabezpieczono go w pośpiechu, ktoś zrobił to bardzo ostrożnie – tłumaczy Daniel Wylot. Teraz artefakt trafi do pracowni konserwatorskiej.