NEWS
Prezydent Macedonii Poleciał na Konferencję. Nigdy Tam Nie Dotarł

Katastrofa samolotu wstrząsnęła społecznością Macedonii i podsyciła teorie spiskowe. Pod koniec lutego 2004 r. prezydent ówczesnej Republiki Macedonii, Boris Trajkovski, i jego współpracownicy wsiedli do małego samolotu. Miał pojechać na konferencję ekonomiczną do Bośni i Hercegowiny. Jednak nigdy nie dotarł, ponieważ samolot rozbił się w górach.
Boris Trajkovski urodził się 25 czerwca 1956 r. w Strumicy. Z wykształcenia prawnik, zajął się polityką po upadku Jugosławii i proklamacji niepodległości Macedonii w 1992 r. Najpierw został doradcą politycznym Lyubcha Georgievskiego, a później dołączył do rządu jako wiceminister spraw zagranicznych. Jednocześnie był wyświęconym kaznodzieją Kościoła Metodystycznego.
Podczas wojny w Kosowie zajmował się sprawami uchodźców, co przyniosło mu uznanie w kraju. Od 15 grudnia 1999 r. pełnił funkcję drugiego prezydenta niepodległej Republiki Macedonii.
26 lutego 2004 r. prezydent Boris Trajkovski wsiadł na pokład rządowego Beechcraft 200 Super King Air. Wraz z personelem Biura Prezydenta i przedstawicielami rządu miał udać się na międzynarodową konferencję ekonomiczną do Mostaru w Bośni i Hercegowinie.
Delegacja rządowa miała przybyć na miejsce około godziny 8 rano. Jednak widoczność tego dnia pozostawiała wiele do życzenia. Niebo było pokryte chmurami, a nad ziemią wisiała gęsta mgła.
Rządowy samolot rozbił się na wzgórzu niedaleko wioski Huskovići, zaledwie 10 km od celu. Informacje o katastrofie zostały ujawnione kilka godzin po starcie przez Dragana Čovicia, członka Prezydium Bośni i Hercegowiny.
Wrak Beechcrafta rozpadł się na trzy części po uderzeniu w ziemię. Zostały odnalezione po 25 godzinach poszukiwań prowadzonych przez ekipy z Bośni i Hercegowiny oraz NATO.
Akcję przerwały złe warunki pogodowe. Poszukiwania dodatkowo skomplikował fakt, że górzysty region był częściowo zaminowany. Materiały wybuchowe były pozostałością po wojnie serbsko-chorwackiej z lat 90.
Na pokładzie rozbitego samolotu, oprócz prezydenta Borisa Trajkowskiego, znajdowało się osiem osób. Jego koledzy z Biura Prezydenta stracili życie: Dimka Ilkova-Boshković, Risto Blazhevsky i Anita Krishan-Lozanovskaya, przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych Mile Krstevsky, ochroniarze Boris Welinov i Ace Bozhinovsky oraz piloci Marko Markovski i Branko Ivanovsky.
Po usłyszeniu o śmierci prezydenta premier Macedonii Branko Crvenkovski natychmiast postanowił wrócić do kraju z wizyty w Dublinie, gdzie miał rozpocząć negocjacje w sprawie przystąpienia Macedonii do Unii Europejskiej. W pogrzebie wzięło udział 47 przedstawicieli delegacji zagranicznych, w tym Aleksander Kwaśniewski, Wiktor Janukowycz, Joschka Fischer i Romano Prodi.
Śledztwo, zakończone w maju tego roku, wykazało, że katastrofa była wynikiem błędów załogi, problemów technicznych i błędów proceduralnych. Ustalono między innymi, że piloci latali prezydenckim Beechcraftem zaledwie od dwóch tygodni i nie otrzymali odpowiedniego przeszkolenia.
W kolejnych latach wokół katastrofy narosły teorie spiskowe, według których prezydent został zamordowany, a jego samolot zestrzelony przez myśliwiec wojskowy. Zamachu rzekomo dokonano na prośbę przeciwników politycznych Borysa Trajkowskiego. Takie opinie wyrażał m.in. brat bliźniak zmarłego prezydenta, Aleksandar, choć nigdy nie podał swoich nazwisk.
Nowe dochodzenie zostało rozpoczęte w 2013 r. przez zespół ekspertów z Bośni, Chorwacji, Macedonii (obecnie Macedonii Północnej) i Serbii pod przewodnictwem Omera Kulicia. Po dwóch latach badania dowodów opublikowano nowy, ostateczny raport.
Według raportu Kulicia katastrofa samolotu prezydenckiego nie była atakiem, a wszyscy pasażerowie zginęli w wyniku zderzenia, podaje strona internetowa Balkan Insight. Co więcej, według ekspertów samolot nie był zdatny do lotu, a jego system autopilota był wyłączony tego dnia. Jak stwierdził Kulic, gdyby został włączony, lot mógłby zakończyć się szczęśliwie.