NEWS
Sojusz Tuska i Oligarchii: „Premier nie myśli o przyszłości”

Dosłownie dzień przed tym, jak pan Brzoska został Muskiem Tuska, świętowaliśmy urodziny Gdyni. Gdynia narodziła się z marzeń o lepszej przyszłości. Wiedzieliśmy, jak marzyć, planować i budować przyszłość. Dziś, przy intelektualnie jałowym PO-PiS, skupionym na doraźnych przepychankach, byłoby to niemożliwe.
Gdzie chcemy być za 15 lat? Jakie będą wtedy nasze mocne strony? To pytanie wisi nad Polską jak burzowa chmura. Naiwnie pojmowana pogoń za Zachodem dobiega końca – choćby dlatego, że nasi sąsiedzi popadli w stagnację. Dalsze bycie podwykonawcą zarządzanym przez innych to przepis na zatrzymanie naszego rozwoju. Aby pójść dalej, potrzebny jest plan. Donald Tusk miał ogłosić swoje plany inwestycyjne i rozwojowe w tym tygodniu. Na spotkanie w budynku Giełdy Papierów Wartościowych licznie przybyły media. Dziennikarze nic nie usłyszeli. Rząd jest bardzo zadowolony z dotychczasowych inwestycji, wartych 650 mld. Premier zapomniał tylko dodać, że te miliardy (brzmi gigantycznie!) to marny wynik. Inwestycje w gospodarkę porównywane są do wielkości gospodarki. W Polsce są za niskie, bo prywatne firmy inwestują mało. Tusk nie ma pomysłu, jak je uzupełnić nowymi inwestycjami publicznymi. Nie wiem, dlaczego premier postanowił chwalić się tą bezradnością, ale może dobrze, że to wiedza publiczna. To nie jest jedyny obszar, w którym rząd nie ma pojęcia, co robić. Podczas tego hucznie zapowiadanego wydarzenia premier zapytał pana Brzoskę z paczkomatów, czy mógłby zająć się dla niego reformą regulacji gospodarczych. Zignorowałbym ten nieco żenujący incydent, ale kilka godzin później oficjalnie ogłoszono, że tak właśnie się stanie. Ponieważ Tusk nie ma pomysłów, nowe reguły gospodarcze ma opracować miliarder. Lis będzie więc pilnował porządku w kurniku. Na pewno nie będzie tworzył reguł pod swoje osobiste interesy! Adam Smith, ojciec liberalnej myśli ekonomicznej, przestrzegał przed oddawaniem władzy nad rynkiem najbogatszym uczestnikom gry. Oligarchia zabija rynek. Gdyby premier Tusk traktował poważnie swoje poglądy, nawet te dogmatycznie liberalne, pamiętałby to ostrzeżenie. Ale problem jest głębszy. Wygląda na to, że premier nie jest zainteresowany niczym poza utrzymaniem władzy. Rządzą nami ludzie, którzy potrafią skopiować zagranie PR-owe z USA w 5 minut, bo „dobrze się sprzedaje”, ale nie zastanawiają się nad tym, czy to ma sens, jaki wpływ ich decyzje mają na przyszłość polskiej demokracji. W ogóle nie myślą o przyszłości. Dosłownie dzień przed tym, jak pan Brzoska został Muskiem Tuska, świętowaliśmy urodziny Gdyni. Gdynia narodziła się z marzeń o lepszej przyszłości. Umieliśmy marzyć, planować i budować przyszłość. Dziś, przy intelektualnie jałowym PO-PiS, skupionym na doraźnych przepychankach, byłoby to niemożliwe. Polsce potrzebna jest ambitna wizja obliczona na kilkanaście lat do przodu. Piętnastoletni plan energetyczny, plan budowy mieszkań, produkcji leków, polskiej sztucznej inteligencji. Ani pan Brzoska, ani jego koledzy nie zadbają o to za kraj. Mają za to swoje osobiste interesy do realizacji. Niestety, mamy premiera, któremu to wyraźnie nie przeszkadza.