CELEBRITY
Tragiczny wypadek po koncercie. Ikona duszy umiera

Świat muzyki pogrążony jest w żałobie. Angie Stone, legendarna piosenkarka, której hit „Wish I Didn’t Miss You” kochały miliony, zmarła w dramatycznych okolicznościach tuż po swoim koncercie w Montgomery. Artystka miała 63 lata.
Angie Stone nie żyje. Gwiazda soulu zmarła po koncercie w Montgomery. Zdjęcie: – / Zuma
Świat muzyki stracił jedną ze swoich największych gwiazd. Legendarna piosenkarka, której hit „Wish I Didn’t Miss You” kochały miliony, zmarła w dramatycznych okolicznościach tuż po swoim występie w Montgomery. Artystka miała 63 lata.
Według informacji potwierdzonych przez amerykański portal TMZ, Angie Stone opuściła scenę w Montgomery w sobotę 1 marca wczesnym rankiem. Chwilę później doszło do tragicznego wypadku samochodowego, w którym artystka straciła życie. Na ten moment nie podano szczegółów dotyczących okoliczności zdarzenia.
Menadżerka gwiazdy, Deborah R. Champagne, jest załamana. Rozmawiała z Angie zaledwie wczoraj. Wiadomość zszokowała i zdruzgotała przyjaciół i rodzinę.
Angie Stone rozpoczęła karierę jako członkini legendarnego trio „The Sequence” – pierwszej żeńskiej grupy hiphopowej, która podpisała kontrakt z „Sugar Hill Records”. Ich piosenka „Funk You Up” stała się jedną z najczęściej samplowanych piosenek w historii – można ją usłyszeć w „Uptown Funk” Bruno Marsa i „Keep Their Heads Ringin’” Dr. Dre.
W latach 90. Angie rozpoczęła karierę solową. Jej debiutancki album „Black Diamond” uzyskał status złotej płyty, a singiel „Wish I Didn’t Miss You” stał się ponadczasowym hitem. Artystka nie tylko czarowała głosem, ale także próbowała swoich sił w aktorstwie – wystąpiła w takich filmach jak „The Hot Chick” i „Ride Along”.
Śmierć Angie Stone to ogromna strata dla przemysłu muzycznego. W ostatnich latach artystka nie bała się mówić o tym, jak współczesna scena traktuje weteranów. W wywiadzie dla TMZ wspomniała, że młodsze pokolenie powinno mieć więcej szacunku dla tych, którzy utorowali im drogę.