NEWS
Ukraińcy w Polsce: Mity o przywilejach i granie strachem w kampanii prezydenckiej

W obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich politycy wykorzystują strach jako narzędzie mobilizacji wyborców. Jednym z tematów kampanii stał się rzekomy przywilej Ukraińców w Polsce. Politycy tacy jak Karol Nawrocki i Sławomir Mentzen podgrzewają atmosferę, sugerując, że Ukraińcy zabierają Polakom miejsca w kolejkach do lekarzy i są traktowani lepiej niż obywatele polscy. W rzeczywistości Ukraińcy w Polsce nie mają żadnych szczególnych przywilejów, a większość z nich ciężko pracuje, aby utrzymać siebie i swoje rodziny. Jak politycy grają na strachu zamiast skupić się na poprawie jakości usług publicznych w Polsce – pisze dziennikarz „Super Expressu” Tomasz Walczak.
Straszenie wyborców się opłaca
Strach jest potężnym narzędziem politycznym. Zwłaszcza dziś, gdy politycy mają ograniczony wpływ na rzeczywistość. Po prostu łatwo jest grać strachem i mobilizować nim wyborców. A to są czasy, w których powodów do strachu nie brakuje. Wbrew temu, co mówią nam politycy w tej kampanii, Ukraińcy mieszkający w Polsce nie są powodem do strachu.
Politycy nie powstrzymają Putina, ale mogą skrzywdzić Ukraińców
Brutalna wojna rosyjska, która toczy się za naszą granicą, imperialne ambicje Kremla, Trump umawiający się z Putinem kosztem Ukrainy i Europy, stale rosnące koszty utrzymania – to realne zagrożenia, które spędzają sen z powiek wielu Polakom. Ale granie strachem w tych sprawach jest tym bardziej niewygodne dla polskich polityków, że niewiele mogą zrobić w tych sprawach, aby najpierw wywołać wokół siebie histerię, a następnie przedstawić się jako wybawcy przestraszonych ludzi. Ale Ukraińcy mieszkający w Polsce to coś innego. Można ich przedstawić jako Czarnych Ludzi, przez których Polakom żyje się źle we własnym kraju i obiecać likwidację ich „przywilejów”.
Żeby Ukraińcom nie żyło się w Polsce za dobrze
Waldemar Buda z PiS tropi luksusowe samochody z ukraińskimi tablicami rejestracyjnymi. Kandydat PiS Karol Nawrocki papla coś o tym, że „Ukraińcy powodują problemy w kolejkach do szpitali i przychodni”. Sławomir Mentzen uderza w ten sam ton, twierdząc równie głupio, że Ukraińcy „blokują kolejki do lekarzy” i, o mój Boże! „dostają refundowane leki”. Rafał Trzaskowski, który chce odebrać bezrobotnym Ukraińcom ponad 800, nie jest daleko w tyle. „Ukraińcy nie powinni żyć w Polsce lepiej niż Polacy” – podsumowuje Nawrocki tę bezpartyjną histerię.
Po pierwsze, prawda jest taka, że nie mają żadnych specjalnych przywilejów. Nikt im nie daje prezentów, których nie mają Polacy. Nie zabierają miejsc u lekarzy, nie zabierają miejsc polskim dzieciom w przedszkolach i szkołach. Nie żyją z polskiego zasiłku (jakby ktokolwiek mógł z niego żyć!), bo zdecydowana większość ciężko pracuje, próbując związać koniec z końcem. A nie zawsze jest to łatwe, bo w Polsce często mieszkają samotne matki – albo nawet babcie – z dziećmi, które muszą dbać o rodzinę, zarabiać pieniądze i utrzymywać horrendalnie drogie wynajmowane mieszkania.
Zamiast straszyć Ukraińcami, naprawiajcie kraj!
Kandydatów na prezydenta to jednak nie interesuje. Wolą grać na lękach Polaków, którzy – i to jest prawdziwy lęk – boją się, że w walce o ograniczone zasoby nie zawsze sprawnego państwa polskiego przegrają z Ukraińcami. Zamiast jednak walczyć z niedostatkami państwa, tworzyć lepsze usługi publiczne, które będą odpowiadać potrzebom Polaków, łatwiej jest zarysować wizję rozpieszczonych Ukraińców, którzy mają w sobie więcej niż jednego Polaka urodzonego nad Wisłą. Można się więc spodziewać, że im dalej w kampanię i im bliżej wyborów, tym podsycanie tego strachu będzie coraz bardziej treścią walki o Pałac Prezydencki.
Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że w tej kampanii Ukraińcami będą osoby LGBT. W 2020 roku ofiarami kampanii oszczerstw stały się mniejszości seksualne, szczególnie ze strony Andrzeja Dudy i jego sztabu. To przed nimi prezydent chciał nas chronić, ponieważ uważał je nie za ludzi, ale za niebezpieczną ideologię. Tym razem chętnych do piętnowania innej mniejszości – tym razem narodowej – jest więcej, więc pokusa wyścigu z antyukraińską histerią będzie niestety większa.