Za kulisami wielkiego chaosu podczas finału Pucharu Polski. Prawie sto osób aresztowanych, łamanie umów, a na koniec palenie krzeseł

Legia Warszawa obwinia organizatorów finału Pucharu Polski za chaos związany z wejściem ich kibiców na trybuny. Opublikowali już oświadczenie w sieci, zapowiadając szczegółowy raport z wnioskami. Jak ustalił „Super Express”: organizator, policja i szeroko rozumiane służby bezpieczeństwa krytykują oświadczenie warszawskiego klubu. Odpowiadają wprost: to kibice Legii łamali porozumienia, prowokowali zamieszki, próbowali sforsować bramy, próbowali wnieść narkotyki i materiały pirotechniczne.

Po piątkowym finale Pucharu Polski pomiędzy Pogonią Szczecin a Legią Warszawa (3:4), który nie obył się bez emocji zarówno na boisku, jak i poza nim, między klubem a organizatorami imprezy wybuchł spór. W swoim oświadczeniu Legia obwiniła organizatorów za chaos przed stadionem, zarzucając im słabą logistykę, nieodpowiednie zachowanie służb porządkowych i brak właściwej komunikacji.

„Jeszcze przed rozpoczęciem meczu klub otrzymał liczne, bardzo niepokojące sygnały od kibiców ze wszystkich sektorów zajmowanych przez kibiców Legii, dotyczące:

niski poziom organizacji wejścia na stadion, – wielokrotnie nieuzasadnione agresywne, prowokacyjne i nieadekwatne do sytuacji zachowanie służb organizatora, – poważne utrudnienia w dostępie do terenu stadionu, brak jasnej komunikacji dotyczącej dostępu oraz zamknięcie części przestrzeni wokół obiektu, co znacznie utrudniało przemieszczanie się kibiców do dedykowanych bram.

Organizator zaskoczony zapowiedzią Legii

Policja, Polski Związek Piłki Nożnej i obsługa stadionu stanowczo odrzucają te zarzuty, wskazując, że to agresywne działania niektórych kibiców Legii doprowadziły do ​​opóźnień i naruszeń zasad bezpieczeństwa.

Z tego, czego się dowiedzieliśmy: wejście wszystkich kibiców na stadion na czas miało być wynikiem agresywnego zachowania i poważnych naruszeń regulaminu przez niektórych kibiców Legii Warszawa.

Kibice rzekomo nie zastosowali się do ustaleń dotyczących wnoszenia sprzętu meczowego. Klub otrzymał oficjalną informację, również podczas odprawy z Delegatem i Policją, że sprzęt powinien zostać wniesiony przez bramkę nr 4. Kibice próbowali wnieść go przez inną bramkę – bramkę nr 2. Organizator ustalił godzinę 12:00 jako ostateczny termin dostarczenia sprzętu, co miało zapobiec powstawaniu zatorów. W tej sprawie wystąpiło znaczne opóźnienie (pomimo faktu, że sprzęt mógł zostać dostarczony w późniejszym terminie).

Kibice Legii również odmówili przeprowadzenia kontroli zgodnie z umową, tj. przy użyciu urządzeń rentgenowskich. Grozili, że nie wejdą na stadion i powstrzymali pozostałych kibiców do czasu zakończenia procedury kontroli otoczenia. Nasze źródła wskazują, że doszło do próby siłowego wejścia na stadion, podczas której brama nr 2 została poważnie uszkodzona. Blisko 100 osób próbowało wnieść na stadion nielegalne narkotyki i materiały pirotechniczne. Wszystkie te osoby zostały zatrzymane. Aż 14 kibiców potrzebowało pomocy policyjnej ekipy medycznej, 4 trafiło do szpitala.

Według organizatora doszło również do domniemanych naruszeń ze strony przedstawicieli klubu. Pracownicy i ochrona wpuścili na stadion osoby nieupoważnione – w tym rodziny i znajomych – przez otwartą bramę ewakuacyjną. Procedura ta odbyła się bez zgody organizatora i wbrew wytycznym służb. W efekcie na boisku i w okolicach szatni znaleziono wiele osób nieupoważnionych, co stanowiło znaczące odstępstwo od poprzednich praktyk, na których wpuszczano tylko niewielką liczbę bliskich piłkarzy.

Służba bezpieczeństwa PGE Narodowego poinformowała, że ​​liczba interwencji medycznych podczas finału Pucharu Polski była trzykrotnie wyższa niż podczas innych dużych wydarzeń, takich jak koncerty czy mecze reprezentacji narodowej. Dodatkowo na stadionie uszkodzeniu lub trwałemu zniszczeniu uległo kilkadziesiąt miejsc siedzących.

Trybuny Stadionu Narodowego uległy uszkodzeniu podczas finału Pucharu Polski