NEWS
Zabił ją, ukrył jej ciało w walizce i poszedł na ryby do Szwecji. „Akwarysta” skazany na 25 lat więzienia

W luksusowym apartamentowcu przy ul. Bielawskiej w Konstancinie-Jeziornie życie toczyło się pozornie spokojnie. Cisza osiedla, zielone otoczenie, zamożni i dość anonimowi mieszkańcy. W czterech ścianach jednego z mieszkań doszło do brutalnego morderstwa. Ofiarą była 36-letnia Agnieszka K., kobieta, która prowadziła podwójne życie jako „zwykła sąsiadka” i pracownica seksualna. Mordercą był Jakub K., jej 26-letni znajomy, „akwarysta”, który miał opiekować się rybkami Agnieszki, a ostatecznie klient.
Makabryczna zbrodnia w Konstancinie
Drobna, elegancka brunetka o jasnych oczach – 36-letnia Agnieszka K. – była niezależną kobietą, rozwiedzioną, mieszkającą samotnie. Pochodziła z Gorzowa Wielkopolskiego. Na spacery chodziła w towarzystwie potężnego pitbulla. Wynajęła mieszkanie na strzeżonym osiedlu w Konstancinie-Jeziornie. Swoim koleżankom opowiedziała o pracy w Warszawie w branży kosmetycznej, która przynosiła satysfakcjonujące zarobki. Ale pracowała też jako prostytutka. „Kobieta od ponad dekady zajmowała się prostytucją. Na portalu Odloty.pl reklamowała się jako „Kaja Piaseczno” – napisała niedawno w „Newsweeku” Hanna Dobrowolska, która po latach zapoznała się z aktami sprawy.
Jakub i Agnieszka poznali się w 2012 roku w sklepie zoologicznym w Jankach, gdzie pracował Jakub. Oficjalnie: w czasie znajomości przychodził do jej mieszkania, by wyczyścić akwarium, udzielał porad, czasem przywoził nowe okazy. Nieoficjalnie: łączyła ich bardziej osobista relacja, choć jej charakter pozostał niejasny, nawet gdy siedem lat temu sąd skazał Jakuba K. na 25 lat więzienia. Zabójca przyznał się do zbrodni, ale motywów nie podano.
26-latek miał opinię powściągliwego, introwertycznego mężczyzny. Jego sklep nie przynosił dużych dochodów, a jego życie prywatne pozostawało w cieniu.
Uderzył ją pałką w tył głowy i udusił. Wrócił, żeby nakarmić psa
7 listopada 2016 roku Jakub K. odwiedził Agnieszkę w jej mieszkaniu dwa razy. Po wykonaniu serwisu akwarium wrócił. Wtedy doszło do dramatycznych wydarzeń.
„Około godziny 19.00 doszło do nieporozumienia między nim a pokrzywdzoną. Wówczas odepchnął ją, rzucił na łóżko i uderzył dwa razy pałką w tył głowy. Następnie udusił ją paskiem od torby podróżnej. Gdy pokrzywdzona już nie żyła, umieścił ciało w walizce i wyniósł ją z mieszkania, a następnie umieścił w bagażniku swojego samochodu zaparkowanego na pobliskim parkingu” – czytamy w akcie oskarżenia. Morderca przewiózł walizkę z ciałem do posiadłości swojej matki w Belsku Dużym i ukrył bagaże w garażu. Przez kilka dni żył normalnie – odwiedził nawet mieszkanie ofiary, aby… nakarmić jej psa i posprzątać odchody przerażonego zwierzęcia.
Kilka dni po zabójstwie Jakuba nie było już w Polsce. Wyjechał do Szwecji, aby kupić nowe rybki akwariowe. W drodze powrotnej do Polski – 19 listopada 2016 r. – został zatrzymany przez funkcjonariuszy policji na pokładzie promu „Polonia” w Świnoujściu. Miał przy sobie telefon i dokumenty zamordowanej kobiety.
Jak ustalono, próbował zatrzeć ślady, usunął dane z jej telefonu, przejechał przez „ślepe punkty” nadzoru. W końcu jednak pękł. Pokazał policji, gdzie ukryto ciało.
Zebrane w sprawie dowody jednoznacznie wskazują na winę podejrzanego. Jakub K., przesłuchany jako podejrzany, przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i złożył obszerne wyjaśnienia – zostało to zapisane w akcie oskarżenia.
Policja i prokuratura przesłuchały ponad stu świadków. Zrekonstruowano trasę podróży Jakuba, odtworzono przebieg zdarzeń na podstawie monitoringu miejskiego, zabezpieczono ślady biologiczne i elektroniczne. Biegli orzekli, że Jakub K. w chwili popełnienia przestępstwa był w pełni poczytalny, nie działał pod wpływem narkotyków i nie miał zaburzeń psychicznych.
Rozprawa niejawna: Jakub K. skazany na 25 lat więzienia
Rozprawa odbyła się za zamkniętymi drzwiami. Na wniosek rodziny ofiary sąd zamknął rozprawę dla publiczności. Dokładny motyw nie został ujawniony publicznie, nie znamy też treści wyjaśnień. Sąd nie zgodził się nawet na ujawnienie treści ustnego uzasadnienia.
Dwa lata po zabójstwie Sąd Okręgowy w Warszawie uznał Jakuba K. winnym zabójstwa i przywłaszczenia dokumentów ofiary. Został skazany na 25 lat więzienia i zapłatę 160 000 zł odszkodowania rodzicom zamordowanej kobiety.
Prokuratura wnioskowała o karę dożywotniego pozbawienia wolności, twierdząc, że była to zbrodnia z zimną krwią. Adwokat chciał uniewinnienia lub łagodniejszego wyroku. Sąd uznał, że motyw nie był wystarczająco jasny, aby wymierzyć najsurowszą karę. Rok później, w 2019 r., Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji.
Motyw morderstwa niejasny
Dlaczego więc Jakub zabił Agę? Z zazdrości? Z upokorzenia? Z zemsty za odrzucenie? Zamiast rozwiać wątpliwości, proces pozostawił wiele domysłów i spekulacji.
Lektura akt sądowych rzuca nowe światło na sprawę: mógł być jej klientem, a zabił ją, bo bał się… krwi menstruacyjnej” – napisał niedawno Newsweek. Jakub K. wielokrotnie twierdził, że nie korzystał z usług seksualnych, chociaż Agnieszka czasami namawiała go, żeby „został na godzinę”.
– Nie chciałem. Bardzo bałem się kontaktu z nią, boję się chorób i brudu. To mnie brzydzi – przyznał dla protokołu.
Według wersji Jakuba Agnieszka miała go obrazić, wyśmiać i być agresywna. Rzucała w niego śmieciami, groziła mu i upokarzała. Śledczy doszli do wniosku, że Jakub wpadł w szał, gdy kwestionowano jego męskość. Działał z pełną świadomością – nie w przypływie namiętności, ale z zamiarem zabicia.